Categories
Moja pisanina i takie tam Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Miłość

Przejawiam się w niej tak jak wszystko, a ona przejawia się we mnie. To nierozerwalne połączenie, ale dla mnie tak ważne, to dzięki niej moje serce bije, ale bije po to aby ją dawać

Teraz trzymasz mnie za rękę, którą po chwili przytulam do swojego serca aby móc CI dać namiastkę tego czym naprawdę jestem. Czujesz spokój i szczęście, nie potrzebujesz nic do szczęścia, mogłoby tak zostać…. Mogło, ale wszystko się zmienia, a ja przecież nie po to tu przyszedłem…

Teraz po latach trzymasz mnie za rękę, nieruchomą, zimną i sztywną, płaczesz i może nawet myślisz o mnie, ale tylko w kontekście tego co tracisz, skupiasz się na sobie, nie na mnie, a gdyby tak udało się pomyśleć o tym co mi to daje? Co CI da ten płacz? Czy on coś zmieni? Nie nie zmieni, dlaczego wciąż mnie zatrzymujesz? Nie, nie tłumacz tego miłością, to słabe wytlumaczenie, bo ta najprawdziwsza akceptuje wszystko, powiedz w końcu sobie, że chcesz dalej swojego szczęścia, a nie mojego i zmień to, zrozum i zaakceptuj, że na mnie czeka już nowa droga i nowe cele, nie przyszedłem by być na zawsze, przyszedłem tylko po to aby coś Ci pokazać, ale teraz już nie potrzebujesz mnie w tej formie.
Uśmiechnij się, gdy inni płaczą, otwórz się i zobacz, że nie zniknąlem. Dostrzeż mnie w tym dziecku, które zaczepia Cię w tramwaju, dostrzeż mnie w tym kocie, który wskakuje Ci na kolana i domaga się pieszczoty, dostrzeż mnie w sobie, gdy tego samego kota bierzesz delikatnie na ręce i wtulasz w siebie aby posluchać mruczenia, dostrzeż mnie w tym co robisz dla innych i zobacz, że ja tak naprawdę dalej tu jestem w Tobie, bardziej żywy niż kiedykolwiek, szczęśliwy i spełniony, gotowy na nowe doświadczenie i bardziej wyrażony niż za życia.

Categories
Moja pisanina i takie tam Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Zagadka: Co jest nie tak z tym kotem?

Categories
Moja pisanina i takie tam Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Zapowiedź: Zagadka: co jest nie tak z tym kotem?

Dzien dobry, dobry wieczór, lub dobranoc, jak kto woli, bo od wpisów Lolka w głowie mi się pierdoli. W każdym razie… Ja do Was z zagadeczką. I miłosna sprawa w związku z tym jest taka: Jedna osoba nie weźmie w niej udzialu, co by nie nabijać poprawnych statystyk, WY się nie zastanawiajcie kto, bo to generalnie nie Was się tyczy, Ale… Żeby sprawiedliwości stało się zadość, osoba ta… Poda zwycięzce. Pasują Wam takie reguły? Muszą! Innego wyboru nie macie, to jest mój blog i ja tu robię co chcę i z nikim nie muszę się liczyć, a dla maruderów pewien cytat z Lolka, który mi napisał:
Hryniek spadaj.
Alternatywnie: Gadaczka Ogarnij się. W dużym skrócie nie obchodzi mnie co na ten temat myślicie. Tak będzie i już. Koniec kropka. No, a zara wrzucam to co mam wrzucić, a WY bądźcie sobie w niewiedzy i odkrywajcie.
Nagrody? A po co Wam jakieś nagrody, satysfakcja wam wystarczy. No ok, niech Wam będzie. Zwycięzca będzie uwzględniony w księdze pochwał. Pasuje? Musi. Tak więc się mi tu starać, to każdego kto poprawnie odpowie uwzględnię. A jak ktoś mi się waży zepsuć to… TO zostanie wpisany do księgi zażaleń. 😛

Categories
Poradniki i inne. Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Zagrajmy w FSX: Niebezpieczne podejście. Czyli tak parodiowałem pierwszy lot z 8.9 z Eurofly.

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Nigdy niepublikowane wspomnienia z /dev/null’a cz 1.

Uwaga: WPis może być aktualizowany o nowe fakty.

Witam noworocznie, chcialbym Wam wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia w miłości, realizowania
Waszych celów i wszystkiego czego sobie tam życzycie. A teraz… Powspominajmy.

— Logs begin at nie 2017-12-31 00:00 CEST, end at wto 2018-01-02

2017-12-31: 10:00: Czekam, będzie nie będzie. Wychodzę z siebie, bardzo chciałbym wiedzieć… JUż, teraz.
2017-12-31: G13: Dalej niepewność, ale może jednak?
31-12 2017: g14:30. Tak, dzisiaj wyjeżdżam, ten sylwester to będzie dramat, a siostra przecież mówiła,
że koty nie są dwa. Tak szczerze… Moglaby mi tą Zośkę zostawić, może to by mi przypominało o tym ile
ich jest tak naprawdę.
31.12.2017: g17.JUż w pociągu, jedziemy z Żywkiem do jedynych i słusznych chłopaków.
31-12-2017: ok 18. JUż na miejscu, stwierdzam, że kolejne miejsce nowe, które odwiedzam, gdy w ten moją
rozkminę przerywa jakiś polski narodowy idiota, który przypruwa się do Żywka aby ten oddał kasę.
31-12-2017: 30 sekund później. TYm polskim narodowymi idiotom, Petru żydem okazuje się nasz póśźniejszy
znajomy, który przyszedł nas odebrać. Niezły początek.
31-12-2017: ok: 18:30 JUż na miejscu, wszyscy przywitani, atmosfera względnego chilloutu.
31-12-2017: 19:15. Wstrzymuję oddech, na długo, czekam na to so się wydarzy. A wiem, że się wydarzy.
31-12-17: Godziny nie są podawane ze względu na pad mojego wewnętrznego RTC.
Oni się śmieją, tylko nie wiem z czego. Na pewno ze mnie, ale… ALe ja przecież nic nie robię! Tylko
egzystuję grając w gr mapę z samolotami.
Odfwrót, nie bardzo ogarniam świat w ktoym mi przyszło spędzać tą Wigilię, znaczy.. Sylwestra.. Zdejmuję
buty, rozbieram się, wolalbym aby wszyscy mnie zostawili, jednakowoż tak się nie da. Czuję się obserwowany,
jednak pozwalam sobie na rozmyślania.
Siostra… ALe skąd ona się tu wzięła? Przecież nie może jej tu być, nie podawalem jej przecież adresu, ale przecież ona mówi o swoim chłopaku!
To na pewno ona. ALe nie.. To chyba jednak mama jednego z chlopaków. Bawi mnie to, tak jak pewne pytanie:
Czy chcę…. Bawię się tym, dystansuję się, śmieję się z tego, wszyscy są jacyś odlegli i nie ważni,
egzystuję, ale… Staram się czasem odpowiadać na ich pytania. Oni nie wiedzą tak naprawdę co przeżywam,
chcę lecieć, czuję wibrację, moglbym się oderwać! Dlaczego miałbym tego nie zrobić? Teraz? Nie wiem.
Zastanawiam się nad 2 kotami, jak to z nimi jest. Dlaczego właśnie dwa, nie wiem z jakiej paki gdzieś
czuję obecność matki. PO co mi to jeszcze do szczęścia? To nie dzień na takie przemyślenia! Chyba mam
dosyć, część tego niknie bezpowrotnie w /dev/null. Ubieram się, muszę zapalić, mijającym mnie osobom
zadaję pytanie retoryczne: Dlaczego moja matka to widzi, ale nie bardzo chce grzmieć o tym? Nie otrzymuję
jednak odpowiedzi. Trzeba coś wypić, piję powoli, acz… Nie odmawiam, jest jakoś inaczej… Tak /dev/nullowo,
chyba nie dzieje się nic szczególnego, chyba…., bo w tle slyszę jakieś rapsy, jakieś rozmowy, ale…
Ja jestem daleko i na pewno nie zamierzam wracać, jeszcze nie teraz. Kolejny raz wstrzymuję oddech w
oczekiwaniu, ale to nie bardzo przychodzi. Intuicja mnie zawiodła heheee. Idą kolejne kielony. TO już
chyba północ, znowu wstrzymałęm oddech, bo na takie wydarzenia warto to zrobić. JUż sam nie wiem ile
ich jest. MOże wcale nie dwa. Wybuchają jakiejś petardy, latają fajerwerki, ale… Wszystko jest takie
jakieśnierealne, istnieję sam w sobie i dla siebie. Znowu rozmawiam z kimś, kolejne polanie i polanie,
nieee… Tak sie zdecydowanie nie da egzystować. Zasypiam ok 2. Nie i nie będę spał na rozłożonym łóżku.
Obok karteczka.
"Uprasza się o zostawienie moich zwłok w spoczynku". Poniżej, Wielkimi literami dla osób, które dopiero uczą
się czytać, lub mają problemy z tym skrócona forma proźby: "Wypierdalać ode mnie".

Godzina 7:00, wstaję, a ze mną Żywek. Palę i dokańczam swojego nieskończonego kielona.
Jakiś czas później znowu wstrzymuję oddech w oczekiwaniu, raz, drugi… Jest…. Koty znowu są razem.
Dwa są, kiwam się na boki i ogłaszam wszem i obec, że jestem Petru żydu, co by mnie nikt bezczelnie nie oskarżał o jakieś blindyzmy. Wszystko podkręcam kawą i kolejnymi kielonami. Ale brak mi już siły na egzystencję, oddzielam
się znowu, w słuchawkach lecą jedyne i sluszne stare rapsy, mieszane z handsupem, chcę tańczyć i pewnie
bym to robił niczym striptizerka gdyby nie możliwość porozwalania wszystkiego. Wychodzę na dwór, jest tam kot, zdecydowanie
miękki kot, purzy, ale tylko do momentu w któym nie biorę go na ręce. ALe on jest taki koci w tej swojej
kociości, czuję radość trzymając tego kota na ręcach, taak… Brakuje mi kota, muszę mieć kota, znowu
się wtulam w niego. Czuję ogromną radość z obecności kota. To nie jest mój kot, ulubiony kot, ale kot.
Znowu wracam do bezproduktywnej egzystencji i dziwnych przemyśleń. ZNowu mnie nie ma dla nikogo. Niedługo
czas wracać, jeszcze jeden kielonk, drugi. O zeżartej ilości jedzenia nie wspomnę, bo i po co? I chyba
nie było to aż tak relatywnie wiele. Samopoczucie nie chce się podkręcać, jestem w dziwnym zawieszeniu.
Czas wracać, podziękowania, pożegnania… Rozdzielamy się i zostałem w końcu odholowany za bramę.
Jestem w domu po podróży pociągiem, teraz sam sobie zamierzam pojeździć. Aż z wrażenia wstrzymałem oddech,
raz, drugi, trzeci, gdy uświadomiłęm sobie, że mogę to zrobić.
I jestem w pociągu, Jego trasa wiodła przez Kaniów, Rachoniów, aż do Sumlinka. To właśnie tu zamierzam
wysiąsć. Jednak mój pociąg mial inne plany kpiąc sobie z praw fizyki i tego, że jest pojazdem szynowym
zacząłem robić sobie kułeczka na ręcznym, dzwonię do Żywka aby mu przekazać, że właśnie wyjechałem. Próbuję
z jakimiś ludźmi gadać na czacie, ale… ZOstałęm zapętlony, nie bardzo wiedzialęm o czym z nimi pisać,
więc tylko ich witałem, byli za bardzo naćpani, zupełnie nie wiedziałem co z nimi jest. W między czasie
otworzylem czekoladę i zjadłem pół, albo i więcej na raz. Gdy już byłemw
połowie drogi między Kaniowem, a Rachoniowem na tt wszedł Żywek co mnie bardzo zdziwiło, gdyż… Pokazywal
mi mruczenie kota. ALe to nie był kot, kot tak naprawdę byl autobusem, który na koniec okazał się pociągiem.
Ale dlaczego on właściwie kotem jechał? Tego nie wiem i nie wiem czy chcę wiedzieć. Znowu wibracje, znowu
chcę lecieć, lecę, ale nie tak jakbym pragnąl. Wszyscy się przecież kochamy bezwarunkową i uniwersalną
miłością. Jestem miłością. I wtedy to czuję… Tą pewność, że koty są dwa, mimo ewidentnego braku ich
egzystencji w miejscu w którym się znalazłem. Rozmyślam dalej o wszystkim, moje oprogramowanie do wyciągania
informacji z /dev/null nie jest idealne. Jeszcze kilka razy wstrzymuję oddech. TO jest dramat, wiem,
że Sumlinek jest już blisko, przełączam laptopa w stan ACPI s3 i kładę się. Mam dosyć. Lecę, lecę, jest
źle i dobrze jednocześnie. Czuję, że będę potrzebował dłóższej przerwy, w końcu nigdy nie robilem licencji
na kierowanie pociągami. Jestem zmęczony, ale…. Wszyscy przeżyli i to jest najważniejsze. Usypiam latając.
Wto 2 stycznia 2017: Godzina 19. Kończę przekierowywać powyższy strumień myśli, mam coś tu jeszcze zrobić
na ELtenie, ponoć jestem moderatorem, al;e wczoraj jbyłem tak zajęty patrzerniem na drogę jadąc, że poza
ptrzeczytaniem msg… Nie dalo się nic więcej z tym zrobić.
Tak więc… DO miłego.
Chcecie więcej takich wspomnień? A może do tego jeszcze coś archiwalnego? Pisać.

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Dzień dobry: Tak… Ta kategoria nie została przypadkowo założona. Właściwie to zalożyłem ją nooo…
DO napisania o tym jak to wszystko postrzegam, przy czym nie bardzo obchodzi mnie to czy jest to zgodne
z przyjętymi ogólnie normami, czy jednakowoż nie. Nie mniej potrzebowałem do napisania tych wypocin dobrych
kilku
miesięcy.
. Zdaję sobie sprawę, że w najlepszym przypadku nie zostanę zrozumiany, ale… Jeżeli choć dla jednej
osoby będzie to jakąś wskazówką… Jest to warte wszystkiego.

Tylko zaraz, zaraz… Nie jest to takie hop siup, bo temat jest ciężki i nie bardzo wiem jak to zacząć/.
Może od spojrzenia na religie?

Tak więc… Co do nich…. Nie chcialbym się utożsamiać z żadną, choć najbliżej byłoby mi do tych dalekowschodnich,
gdyż wierzenia tamtejszych ludzi najbardziej pasują do tego co uważam jak jest i co mi podpowiada logika.
Dlaczego więc mimo wychowywania w szkole katolickiej odrzucam wiarę chrześcijańską?
A no ponieważ wiara ta daje mi tylko teoretyczną wolną wolę. Według Chrześcijaństwa większy nacisk kładziony
jest na to czy wierzę w Trójcę Świętą, a nie na to jak postępuję w stosunku do innych. Nie raz spotkałęm
się z przekazem, że nawet jak byłbym mordercą, ale przed karą śmierci nawróciłbym się i wyspowiadał się szczerze to
jest szansa, że zostanę zbawiony, najwyżej troszkę w czyśćcu poegzystuję. Tyle, że to właśnie nie rozwiązuje
problemu. Osoba zabita przeze mnie pozostanie nadal zabita, a ja będę sobie żył u boku Boga no full
sielanka. A spróbuj tylko nie wierzyć, naśmiewania się z dawania n tacę może sobie odpuszczę, ale wracając
do tematu skonczy się to w jedyny słuszny sposób: Za bramę raz i do piekła. Tak więc mamy relację stricte
zero jedynkową. W każdym razie przykłąd ten pokazuje, że wolna wola fakt istnieje, ale tak naprawdę masz
tylko jedną drogę aby było dobrze.
Z drugiej strony nie chciałbym negować całej religii, Wielkich ludzi takich jak Jezus Chrystus i jego
cudów, ale… Należałoby zwrócić uwagę, że chociażby w buddyźmie Budda Siakjamuni także dokonywał
cudów.
Tutaj fragment z Wikipedii.

"Po tym, jak dostrzegli go przypadkowi przechodnie, bramin i kupcy, Budda zastanawiał się, kogo najlepiej byłoby nauczać w pierwszej kolejności. Dostrzegł w swym wglądzie, że jego nauczyciele w tym czasie już zmarli, więc postanowił powrócić do pięciu ascetów, których opuścił porzucając surowe praktyki. Odszedł więc od drzewa i udał się do Jeleniego Parku, gdzie spotkał swoich pięciu dawnych towarzyszy – ascetów. Wygłosił do nich swoje pierwsze legendarne kazanie Cztery Szlachetne Prawdy i tym samym puścił w ruch Koło Prawa. Następnie, w swym oświeconym wglądzie, dostrzegł on, iż w owym czasie na terenie królestwa Magadha, w którym się znajdował, najpotężniejszymi nauczycielami duchowymi byli trzej bracia Kasjapa z Uruwilwy, wyznawcy świętego ognia. Każdy z nich miał odpowiednio – 500, 300 i 200 uczniów. Udał się do nich, by nauczać ich Dharmy. Dokonał wtedy wielu cudów, zadziwiając braci swą mocą i zjednując ich jako swych uczniów. Wszyscy uczniowie braci również poszli za swymi nauczycielami, którym bezgranicznie ufali. "

Reasumując: Może zamiast kłócić się o to, która religia jest lepsza nie lepiej zastanowić się nad tym
czy nie jest Ona interfejsem między nami, a źródłem, kreatorem, Bogiem? Nazwa nie jest tu ważna, chodzi
o tą siłę twórczą, dokładnie tak jak w Linuksie czy WIndowsie mamy interfejs tekstowy czy graficzny innymi
metodami, ale mogący przekazywać te same polecenia do zrealizowania przez to samo jądro i podobnie może
być z naszymi modlitwami, kluczem do wszystkiego jest to czy robimy to ze szczerego serca.
Nigdy Was nie zastanowilo dlaczego mamy tyle religii? BO mnie tak i doszedłem do wniosku, że było kilku
wielkich ludzi, którzy ten czy inny krąg kulturowy przyjął za przywódców i tak one powstały.

A jak to jest właściwie ze mną?
Co do wiary… Ja nie wierzę w Boga, ja jestem pewny, że jakaś siła to wszystko stworzyła, ponad to wierzę…
(Gdyż póki co nie mogę potwierdzić tego empirycznie) w reinkarnację i ciągłą ewolucję duszy.
ALe właściwie jak to się stało, że mój pogląd na to wszystko tak zaczął się zmieniać?
Jeszcze będąc 13-letnim dzieciakiem, może starszym czytając już chyba po raz drugi Biblię, tak.. Czytałem,
żeby nie było stary i nowy testament… Przy opisach tego co ma być w niebie stwierdziłęm: TO życie musi
tam być jakieś nudne w tej całej szczęśliwości, ale… Prawdziwe zmiany nadeszły lata później, gdy jako
nastolatek chcący próbować wszystkiego za
bardzo zabawiłem się różnymi dziwnymi substancjami i… znalazłem się za pewne w zagrożeniu życia
i prawdopodobnie po tamtej stronie. Tak.. WIem czym jest ta miłość bezwarunkowa, którą ludzie opisują
przy doświadczeniach bliskieej śmierci, ani wcześniej, ani później nawet celowo próbując to wywołać nie
udało mi się doświadczyć tego. W każdym razie otrzymałem wtedy krótki, ale zmieniający mnie na zawsze przekaz, mniej
więcej móiący tyle, że w tym wszystkim chodzi
o wzrastanie w miłości do wszystkiego, nie było nic o wierze w tego czy innego BOga. Pamiętam, że wtedy miałęm wybór mogłęm odejść gdybym chciał i
polączenie zostałoby na zawsze zerwane. To było moje najważniejsze doświadczenie w życiu i myślę, że
ważniejszego już nie będzie.
Później przez lata zacząłem zglębiać tematy doświadczeń bliskiej śmierci, podróży astralnych, wędrówki
dusz i wszystko stało się bardziej zrozumiałe. I tak, wrócę tu aby dalej ewoluować, tak aż sam stanę
się generatorem tak potężnej miłości jaką wtedy otrzymałem. Tak samo i będzie z moim kotem, on też w
końcu będzie człowiekiem, bo wszystko pragnie ewolucji i doświadczania. I na pewno nie jest to tak jak myślą ateiści/darwinowcy
(swoją drogą przeraża mnie taka ignorancja),
że to wszystko przypadek. Moim zdaniem jest to ewolucja sterowana. w sposób bardzo przemyślany.
Gdyby wszystko było przypadkiem to możnaby założyć, że kot postawiony na klawiaturze przerobiłby łapkami ten tekst
tak aby z tych literek stworzył się program gotowy do kompilacji i uruchomienia, no bo wszystko, życie,
człowiek tworzy się
z przypadku nie?
Teraz przejdę na króciutko do sprawy czasu i początku wszystkiego: Wg. mnie… Czas nie istnieje, jest on tylko ułatwiaczem,
któryśmy sobie wymyślili do odmierzania odleglości między sekwencją zdarzeń, początku wszystkiego? Też
nie było! OK, zgodzę się, że mógł powstać nasz wszechświat i wszystko, ale… Świadomość sama w sobie
była zawsze i będzie zawsze.
Jeszcze sprawa istnienia innych cywilizacji: Być może istnieją i nie zdziwiłbym się gdyby tak było, bo
niby kto tak powiedział. CHrześcijańskie teksty, które są kolejną warjacją religi żydowskiej? Brak dowodów
na istnienie ich jesszcze nic nie wyklucza, mogą być i to znacznie na wyższym poziomie ewolucji gdzieś
w innej galaktyce gdzie zaistnialy warunki do życia. TO nie jest dobre podejście czuć się najważniejszym
zaraz po Bogu, bo to nie dość, że wcale może nie być prawdą, to najczęściej jest źle interpretowane i
prowadzi do takich nadużyć jak znęcanie się nad zwierzętami, niszczenia środowiska itp. Nie jesteśmy
niczym ważnym w stosunku do skali wszechświata, a co tu dopiero mówić o Bogu, ale… Dużo ludzi o tym
zapomina i im ego tak rośnie, że ojej.
I to chyba będzie na tyle z moich wieloletnich luźnych przemyślen. Nie chcę też żebyście odbierali tego
tekstu jako wyrocznię, jest to po prostu opis moich doświadczeń, w każdym razie przesłanie o miłości
warto sobie zachować, bo wszystko jest stworzone z miłości i prowadzi do niej. Wy sami musicie zdecydować,
która ścieżka jest dla Was najlepsza, ja wskazalem tylko jedną z nich, a i może się okazać, że to ja
nie mam
racji i to mnie odholują za bramę. 😀

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Nocny spokój

Tak, tej nocy na pewno położę się zadowolony, gdyż wszystko co zaplanowałem, a myślałęm, że jednak nie
dam rady tego zrobić zostało zrobione. Może jednak zacznijmy od tego, że powinno być to zrobione 2 dni
wcześniej, ale… TO pomińmy, wszak nołlajfienie w Cosmic Rage jest rzeczą świętą tak jak uczesnictwo
we mszy świętej dla chrześcijanina i wszystko inne można przecież odłożyć na później.
Początkowo ten wpis miał dotyczyć Windowsa i tego, że z nim też chwilami trzeba się namęczyć, gdyż wcale
pewne rzeczy nie chcą działać out of the box tak jak na pingwinie, ale, że się ostatecznie ogarnął to
dam mu przynajmniej częściowy spokój, przynajmniej w tym wpisie. Tak czy tak sami przyznacie, że dla 3
programików nieprzekraczających 30 linii na jeden rwanie się z atomówką na muchę, tudzież instalowanie
całego Visual studio jest troszkę nie na miejscu, więc postanowiłęm użyć klasycznego dostępnego pod Linuksem
kompilatora g++ tyle, że na Windows i tu się zaczęły schody, bo nie wszystko szło tak jak tego
chciałem, a deadline jest nieubłagany, on nie czeka, a jeżeli już to na to aż popełnisz więcej błędów
co by miał się z czego pośmiać.
gdzieś też wyszła po drodze moja nie do końca dobra
umiejętność rozumienia angielskiego z kontekstu i na tym też straciłem pół godziny. Ale…. O moich perypetiach
może kiedy indziej o ile w ogóle napiszę.
Konkludując… Problemy zostały ostatecznie rozwiązane, a ja mogłem w końcu zająć się pisaniem przy użyciu
minimalistycznego środowiska i Gedita…. Uppppsss, przepraszam, to chyba jednak nie w tym systemie.
Tak więc… Wpis jest… Od… Tak o niczym, bo czy i zawsze o czymś musi być?
Zawsze możecie jakieś pomysły podrzucić w komentarzach, a nóż jest do zrealizowania.
A Tym czasem…. Życzę Wam dobrej nocy, chhoć wię jak to będzie dla Was brzmieć, gdy przy kawce i śniadanku
zaczniecie to czytać. 🙂

ps. Literówki postarałem się wyłapać, choć nie przeczę, że pisanie jest dla mnie dość męczące w takich
warunkach, ale… Niestety ta klawiatura prosi się o wymianę, tylko czy mi
się opłaca, wiedząc z praw Murphy'ego , że awaria nigdy się nie kończy, tylko płynnie przechodzi w następną?
To już lepiej się męczyć niż płakać nad martwym sprzętem, bo KBC padł. 😀
ps2. Są dwa, nie trzy i nie jeden.
Dobra, trzymanko.
Ah i gdyby ktoś zapomniał:
Koty są dwa.
😀

Zmodyfikowany

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Pułapka samounicestwienia

Dzień dobry, choć wieczór, albo i dobranoc byłaby tulepszym terminem. Dzisiejszy wpis będzie traktował
o frustracji, która bierze mnie w ostatnich dniach na ludzi.
Nie dalej jak dwa dni temu, zdałem sobie sprawę, że kolejna granica została przekroczona, stałem się…
Niezwykle drażliwy na wszystkich z byle powodu i tylko dla kilku osób zachowuję dawny spokój. Czuję ogromne zmęczenie np. Ludźmi,
którzy nie potrafią sobie przeczytać helpów, wyciągnąc z tekstu użytecznych informacji, a ponad to oczekują,
że będę znał odpowiedzi na pytania na które oni powinni znać je najlepiej, reasumując… Chcięliby aby
ich problemy były rozwiązywane przez innych, tyle, że to do niczego nie prowadzi, no poza wywoływaniem
właśnie takich stanów emocjonalnych u drugiej strony, bo… Ja rozumiem wszystko, nie wszystko trzeba
ogarniać, ale… Bez umiejętności samodzielnego wyciągania wniosków i potrzeby zdobywania wiedzy za niektóre
rzeczy lepiej się nie brać. Nie wiem, może w tych
czasach jest to normalne, ja w każdym razie wychowywałem się przez długi czas bez dostępu do Internetu,
raczej nie bardzo mogłem zasięgnąć wiedzy od innych, tym bardziej nie było takich wynalazków jak nvda remote, a jedyną możliwością żeby dowiedzieć się czegoś
np. o działaniu Windows było czytanie wszelkich helpów i readme, tak… W czasach 98 z tych helpów można
było wynieść dużo użytecznych informacji. I tak mi zostało do dzisiaj… Prawie nigdy nie pytam, bo wiem
jak się czuję jak inni robią to w sposób ekstremalnie męczący, ale… Co najgorsze w tym wszystkim….
Obecnie mam już niewiele energii aby pomóc tym, którzy realnie nie mogą sobie bez mojej pomocy poradzić, najchętniej
zostawiłbym taką osobę samej sobie, albo zrzucił to na kogoś innego, od… DO tego to wszystko doprowadza,
chociaż to zapewne nie jedyna przyczyna, bo różnie bywało, ale… Nigdy nie czułem się aż tak ekstremalnie
drażliwy i zmęczony. Nie umiem tego wyrzucić z siebie, następną granicą może być…. Samounicestwienie,
katatonia…. Dobrze wiem co powinienem zrobić, ale…. Nie umiem, taki charakter, brnę w to dalej, pomagam,
chociaż wiem, jak działa to na mnie destrukcyjnie.
Dobra… Na ten czas kończę ten słowotok, może w łóżku znajdę choć trochę spokoju. I Na koniec przepraszam
tych na których się to odbija, to nie wasza wina.
Dobranoc.

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Ja i moje świadome sny czyli chore akcje

Dzień dobry wszystkim, dzisiaj postanowiłęm napisać o tym jakie to chore akcje odwalałem podcas świadomy
h snów, a co za tym idzie wiedzy, że żadna moralność mnie nie obowiązuje. Ni ma tego dużo, ale… Skoro jest
potrzeba na to żebym to opisał to OK
1. Skakanie oknem, nic może niezwykłego, ale za którymś razem zastanawiałęm się czy mógłbym pomylić
real ze snem, teoretycznie nie… Troszkę inaczej się odczuwa, ale… Miałęm fałszywe przebudzenia i
budziłęm się w łóżku, więc wiecie.
2. Rozbijanie szyb. Któregoś razu podczas pętelki LD postanowiłęm, że wyjdę na klatkę i powybijam wszystkie
szyby i oczywiście tak zrobiłęm.
3. Wyjście na nago na ulicę. I to zrobiłem na zewnątrz ściągając majtki, ino Ci ludzie byli jacyś tacy….
Nie reagowali w ogóle na to co zrobiłęm.
4. Uświadamianie mamy, że nie musi się na mnie drzeć i kłócić ze mną, bo ja i tak śpię w łóżku, a to
jest tylko moja projekcja!
5. Bycie bezczelnym i uświadamianie ojcu, że jest tylko moją projekcją i żeby nie gadał do mnie.
6. Już z tych przyjemniejszych. Tworzenie sobie kotów, lub koleżanki do tańca, nie nie… Zapytacie czy

lubię spełniać jakieś fantazje seksualne z takimi możliwościami i koleżankami? Raz to zrobiłęm, ale nie kręci mnie to,
bo te bociska są zbyt drętwe… Mam ciekawsze rzeczy do roboty.
7. Latanie nad siostrą i jej chłopakiem
No i chyba to tyle na ten czas.

Categories
Świat wg. Przedchwila, czyli jak postrzegam to wszystko.

Dobranoc

Dzisiaj testowo, gdyż być może znalazłem już dwie metody wywołania jednego błędu, a, że jednak chciałbym napisać
jakiś kawałek tekstu, a nie bardzo mam wizję to powiem tylko tyle, że robię przymiarki do powrotu do
muzyki po tylu latach. To, że uż nawet są efekty tego jednakowoż nie uprawnia mnie do twierdzenia, że
się to stało, a Wam… Drodzy czytelnicy mogę zaoferować póki co pozostanie w świecie domysłów. :3
I tymi radosnymi, pełnymi optymizmu i zniweczonych nadziei słowami, teraz ręka do góry kto myślał, że
właśnie tak postąpię…. Zakończę ten wpis i wyślę żeby sprawdzić to co mnie tak dręczy.

EltenLink