Bezcelowość

DObry wieczór wszystkim. Chcialbym tak na dobry początek powiedzieć, że kot jest jeden. NO, ale… TO
był wstęp, a teraz….

DObry wieczór wszystkim. Chcialbym tak na dobry początek powiedzieć, że kot jest jeden. NO, ale… TO
był wstęp, a teraz….

Do prawdy zadziwia mnie jak łatwo przychodzi mi manipulować wspomnieniami innych. Jest sobota? ALe czy
na pewno? Niee.. Nie pomyliłem przecież dni. Mieliśmy jechać na wieś, jednakowoż nie pojechaliśmy….
BO tak. W między czasie siostra miała przywieźć ZOśkę. Od około pięciu dni wiedziałem, że będę się opiekował
tym wrednym kotem, czułem z tego powodu radość pomimo wiedzy, że ten kot to mnie wybitnie nie lubi i
złapać go to się raczej nie da.
ALe… Ja… Ja jestem kłębkiem nerwów po tamtych wydarzeniach. Nie mogę jeść, mija tak drugi dzień, być może tak czują się ludzie
zażywający amfetaminę, nie wiem, nie brałem. Myślę czy nie zamontować do systemów plików urzondzonka o wdzięcznej nazwie /dev/thc, jednak w porę przypominam sobie, że przecież nie uwzględniłem go przy generowaniu fstab, więc muszę się obejść w związku z powyższym bez niego i znaleźć alternatywę. Jest po 19, gdy słyszę dźwięk domofonu oznajmiający, że
ktoś wszedł do budynku i to wszedł ktoś znający kod tego konkretnego mieszkania. Wiem, że to tylko mogła być jedna osoba, mogę nawet powiedzieć, że jestem blisko
z nią spokrewniony. Siostra się mówi na takie osoby i… Właśnie ten dźwięk uświadomil mi, że to właśnie
ona próbuje naruszyć i tak mój iluzoryczny spokój. Nie no żartuję. :D, w każdym razie pospieszyłęm otworzyć
drzwi, gdyż tylko ja mogłem to zrobić. Przyszła aby dostarczyć
mi tego kota i wyjaśnić mi co i jak z jego opieką i zapewnić mnie, że wszystko będzie dobrze co by się
nie stało. Po ok. 15 minutach zostaję teoretycznie sam z sobą i z Eltenem. Tak z nim właśnie, gdyż chyba
nie zostało mi nic innego jak poodpisywać, a być może pomóc na tutejszym forum, ach… Zapomniałbym, że
ja przecież tutaj moderuję, więc chcąc nie chcąc muszę doglądać poczynań innych userątek i w razie potrzeby
upomnieć jakieś, a w skrajnym przypadku wyciągnąć konsekwencje. :D. ALe spokojnie, tutejsza społeczność
jest na tyle spokojna, że nie wywołuje u mnie out of body experience samym tym, że istnieje. 😛
ALe… Na czym to ja skończyłem? Na tym, że siostra poszła, czy na tym, że zamknąlem za nią drzwi. A może na tym, że poszła i zamknąlem za nią drzwi. Ktoś to w ogóle pamięta? Dobra niech będzie, że skończyłęm na tym, że drzwi poszly i zamknąłem za nimi siostrę. Tak chyba brzmi to najlepiej i najsensowniej. Nieprawdaż?
Peeeewnie, że tak. Wasze głośne milczenie oznacza zgodę. 😀
Aj,, ale… Przecież to już było, poszedłem dalej z tą historią i pisalęm coś o Eltenie.

Klik:
Coś się jednak zmieniło, znowu wychodzi, przecież to szaleństwo, to już trwa w nieskończoność, chyba mam dosyć, czekam aż faza non Rem obejmie moje otoczenie, wchodzę do pokoju i zabieram 3/4 tego dla siebie. Powinienem zrobić z tym jedyną i słuszną rzecz, ale jedyna i słuszna rzecz nie zawsze oznacza to samo. Uspokajam się, lekko się otwieram rozmawiam z Żywkiem.

Klik:
To już chyba następny dzień, tak… Chyba tak, a przynajmniej mój telefon uważa, że jest 5 rano. Rozmyślam nad tym co przyniesie, czuję się jednak dużo silniejszy, dzięki pewnej osóbce z którą przerozmawiałem ok 2 h, która wniosła tą rozmową dużo radości. i która zdaje się rozumieć różne rzeczy dziejące się we mnie.

Klik:
Moja prewencja nie na dużo się zdała, ale tym razem to nie ja jestem obiektem tych śmiesznych ataków. Decyduję się w końcu coś zjeść, ale… Moje samopoczucie po jakimś czasie pikuje w dół.
W pewnym momencie zdaję sobie sprawę jak bardzo przez ostatnie tygodnie stałem się samotnikiem, poza Eltenem i FB i GG nie da się mnie nigdzie złapać. Myślę bardzo poważnie nad pozbawieniem się i tego, a ponad to wylączenie telefonu aby nikt i nic nie mógł naruszyć tego.
Klik:
Powtórka z wczoraj, znowu to robię, ale tak naprawdę nie wiem po co. Przecież mnie to nie uspokaja, a doprowadza do jeszcze większego smutku, ale manipulacja wspomnieniami innych jest przecież taka fajna. A może wiem? Może po prostu inaczej już nie umiem gadać z ludźmi? Wchodzę na Teamtalka, jednak nie znajdując nikogo na NVPS;ie kto by chcial ze mną porozmawiać w desperacji uciekam na Tyflonet i tam rozmawuję sobie przez ok. godzinę jednocześnie sluchając audycji w radju DHT, która wtedy trwała.

Klik:
Zastanawiam się czy to rozbite obok mnie i porozrzucane niczym koci żwirek z kuwety szkło stanowiło od zawsze element wzornictwa pomieszczenia w którym się znalazłem, nie trwa to jednak długo. Przecież ja przyszedłem zjeść, a nie prowadzić filozoficzne rozważania. Nie zadałęm sobie nawet trudu żeby się zabezpieczyć, tak naprawdę jest mi obojętne to co się stanie. Móglbym nawet coś z tym zrobić, ale…. TO kurwa nie ja do tego doprowadzilęm.
W między czasie rozmawiam z siostrą, Żywkiem i moją serdeczną przyjaciółką, której pragnąłbym podziękować z tego miejsca za wsparcie i za to, że jest. WYdarza się jeszcze jedna rzecz. Szukam kota, tego wrednego kota, bardzo źle się zaczynam czuć się z tym, że coś mi moglo umknąć, a tego kota… Nie ma. Jednak op jakimś czasie slyszę odgłosy dobiegające z kuwety. MOgę odetchnąć z ulgą. SLucham jakiegoś starego Hands upu.
Nieoczekiwanie ogarnia mnie nieświadomość.

Klik:
Znowu wychodzi, tylko tyle, że teraz jest chyba środek nocy, przecież to szalenstwo. NIe nie, czekajcie… POwyższe już chyba było, przecież tak ma być, wszystko jest dobrze… ALe nie ze mną. Ròwnie dobrze móglbym się przecież unosić pod sufitem i obserwować swoje udręczone zwłoki z góry, może w końcu odpowiedzialbym sobie na pytanie czy podobałbym się kobietom. Ludzie możeby i płakali jedni bardziej szczerze, drudzy mniej, ale dla mnie byłoby to już nie ważne. Ich płacz nie byłby już w stanie zmienić przeszłości, byłby bezcelowy i próżny.
Jednak to się nie dzieje, węzeł zatokowy generuje zdecydowanie niezatokowy rytm. Przytlacza mnie bezcelowość moich dzialań. Na co to było? CO mi to dało poza tym, że porozmawialem z ludźmi? Gdybym mógł płakal bym krwią, ale… Jednakowoż została mi tylko możliwość płaczu standardowymi łzami. Na koniec daję jeść kotu, niech chociaż on jest szczęśliwy.

12 replies on “Bezcelowość”

Pamiętaj, że masz przyjaciół, którzy mogą Ci pomóc, czy po prostu być, trwać przy Tobie w milczeniu,
trzymając w swych rękach Twoją dłoń i cieszę się, że ich masz.

Stary, żesz kurwa, wasza, barabasza…
Mówię Ci…
Słowo powiedz.
Przylecę normalnie.
Chcesz pogadać?
Mogę wysłuchać, bo sory, chyba tylko to jestem w stanie zrobić.
Nie doradzę Ci, bo mimo tego, ze sam w życiu wiele rzeżyłem o czym zresztą wiesz nie mam takiego doświadczenia
z egzystencją…
I nawet mi się kurwa nie waż zabijać, bo Cię ożywię i zatłukę

A ja nie mówiłęm nic o zabijaniu. :P, jeszcze. PO prostu patrzyłęm z kilku perspektyw jednocześnie.

Nie rób Przedchwilu nic głupiego, jeśli chcesz to ze mna też zawsze pogadać możesz, kazdy w sumie może, komu to potrzebnym się wydaje. 😀

Nooo, tak na prawdę ja wiem co się z tym stało, a reszta tak kocia, że ich dopadła amnezja, więc muszą
wierzyć w to co widzą.

przedchwilu. Nie warto robić nic głupiego. Zawsze możesz i ze mną pogadać. A nawet się spotkać, bo dosyć blisko mamy. Ja wiem, że młoda jestem itd. Ale bardzo chętnie Cię wysłucham. Ostatnio miałam podobne problemy. A, i myśli często mam podobne. Co by było gdyby. I ostatnio gdy było, tak, jak było. POmyślałam, że żyje tylko po to, aby dać szczurą jeść. I po to, żeby pewna osoba otworzyła drzwi i pozwoliła. się ratować.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink