Dzień dobry, bo nie dobranoc i nie dobry wieczór, czas coś jeszcze napisać tak na koniec roku. I co ja
mogę napisać? A coś haotycznego, że jestem zmęczony, zniszczony i w ogóle. Ci co wiedzą to wiedzą co
mam na myśli. Święta? Jakby to powiedzieć, dawno nie miałęm tak wspaniałych świąt i chcialbym podziękować
z tego miejsca pewnym osobom za urozmaicenie mi tego okresu i pokazania mi czym jest prawdziwa miłość
i miło spędzony czas w gronie rodzinnym.
😀 :). Na pewno dzięki tym świętom stałem się szczęśliwszym człowiekiem, to Wam mogę Drodzy czytelnicy
powiedzieć tak w tajemnicy.
Jaka przyszłość? Nie wiem, ale jeżeli nowy Przedchwil się narodzi… TO nie będzie już to ten sam Przedchwil.
Oczywiście, że koty zostaną dwa, będą też także miękkie! A dodatkowo twarde, ale gdzieś na poziomie molekularnym
mojej duszy strzeliło kilka bezpieczników, nie wiem w którą stronę to pójdzie, czy stanę się lepszym
człowiekiem, czy gorszym, a może będzie miało to wszystko na całokształt taki wpływ jak woda destylowana
na elektronikę. Narazie jest pustka, może sylwester będzie w stanie choć na chwilę mnie ożywić. Nie wiem co
jeszcze napisać. Chyba mogę Wam drodzy czytelnicy życzyć szczęśliwego nowego roku.
Trzymajcie się i mam nadzieję do następnego napisania.
Koootyyyyy!
Month: December 2017
Dzień dobry: Tak… Ta kategoria nie została przypadkowo założona. Właściwie to zalożyłem ją nooo…
DO napisania o tym jak to wszystko postrzegam, przy czym nie bardzo obchodzi mnie to czy jest to zgodne
z przyjętymi ogólnie normami, czy jednakowoż nie. Nie mniej potrzebowałem do napisania tych wypocin dobrych
kilku
miesięcy.
. Zdaję sobie sprawę, że w najlepszym przypadku nie zostanę zrozumiany, ale… Jeżeli choć dla jednej
osoby będzie to jakąś wskazówką… Jest to warte wszystkiego.
Tylko zaraz, zaraz… Nie jest to takie hop siup, bo temat jest ciężki i nie bardzo wiem jak to zacząć/.
Może od spojrzenia na religie?
Tak więc… Co do nich…. Nie chcialbym się utożsamiać z żadną, choć najbliżej byłoby mi do tych dalekowschodnich,
gdyż wierzenia tamtejszych ludzi najbardziej pasują do tego co uważam jak jest i co mi podpowiada logika.
Dlaczego więc mimo wychowywania w szkole katolickiej odrzucam wiarę chrześcijańską?
A no ponieważ wiara ta daje mi tylko teoretyczną wolną wolę. Według Chrześcijaństwa większy nacisk kładziony
jest na to czy wierzę w Trójcę Świętą, a nie na to jak postępuję w stosunku do innych. Nie raz spotkałęm
się z przekazem, że nawet jak byłbym mordercą, ale przed karą śmierci nawróciłbym się i wyspowiadał się szczerze to
jest szansa, że zostanę zbawiony, najwyżej troszkę w czyśćcu poegzystuję. Tyle, że to właśnie nie rozwiązuje
problemu. Osoba zabita przeze mnie pozostanie nadal zabita, a ja będę sobie żył u boku Boga no full
sielanka. A spróbuj tylko nie wierzyć, naśmiewania się z dawania n tacę może sobie odpuszczę, ale wracając
do tematu skonczy się to w jedyny słuszny sposób: Za bramę raz i do piekła. Tak więc mamy relację stricte
zero jedynkową. W każdym razie przykłąd ten pokazuje, że wolna wola fakt istnieje, ale tak naprawdę masz
tylko jedną drogę aby było dobrze.
Z drugiej strony nie chciałbym negować całej religii, Wielkich ludzi takich jak Jezus Chrystus i jego
cudów, ale… Należałoby zwrócić uwagę, że chociażby w buddyźmie Budda Siakjamuni także dokonywał
cudów.
Tutaj fragment z Wikipedii.
"Po tym, jak dostrzegli go przypadkowi przechodnie, bramin i kupcy, Budda zastanawiał się, kogo najlepiej byłoby nauczać w pierwszej kolejności. Dostrzegł w swym wglądzie, że jego nauczyciele w tym czasie już zmarli, więc postanowił powrócić do pięciu ascetów, których opuścił porzucając surowe praktyki. Odszedł więc od drzewa i udał się do Jeleniego Parku, gdzie spotkał swoich pięciu dawnych towarzyszy – ascetów. Wygłosił do nich swoje pierwsze legendarne kazanie Cztery Szlachetne Prawdy i tym samym puścił w ruch Koło Prawa. Następnie, w swym oświeconym wglądzie, dostrzegł on, iż w owym czasie na terenie królestwa Magadha, w którym się znajdował, najpotężniejszymi nauczycielami duchowymi byli trzej bracia Kasjapa z Uruwilwy, wyznawcy świętego ognia. Każdy z nich miał odpowiednio – 500, 300 i 200 uczniów. Udał się do nich, by nauczać ich Dharmy. Dokonał wtedy wielu cudów, zadziwiając braci swą mocą i zjednując ich jako swych uczniów. Wszyscy uczniowie braci również poszli za swymi nauczycielami, którym bezgranicznie ufali. "
Reasumując: Może zamiast kłócić się o to, która religia jest lepsza nie lepiej zastanowić się nad tym
czy nie jest Ona interfejsem między nami, a źródłem, kreatorem, Bogiem? Nazwa nie jest tu ważna, chodzi
o tą siłę twórczą, dokładnie tak jak w Linuksie czy WIndowsie mamy interfejs tekstowy czy graficzny innymi
metodami, ale mogący przekazywać te same polecenia do zrealizowania przez to samo jądro i podobnie może
być z naszymi modlitwami, kluczem do wszystkiego jest to czy robimy to ze szczerego serca.
Nigdy Was nie zastanowilo dlaczego mamy tyle religii? BO mnie tak i doszedłem do wniosku, że było kilku
wielkich ludzi, którzy ten czy inny krąg kulturowy przyjął za przywódców i tak one powstały.
A jak to jest właściwie ze mną?
Co do wiary… Ja nie wierzę w Boga, ja jestem pewny, że jakaś siła to wszystko stworzyła, ponad to wierzę…
(Gdyż póki co nie mogę potwierdzić tego empirycznie) w reinkarnację i ciągłą ewolucję duszy.
ALe właściwie jak to się stało, że mój pogląd na to wszystko tak zaczął się zmieniać?
Jeszcze będąc 13-letnim dzieciakiem, może starszym czytając już chyba po raz drugi Biblię, tak.. Czytałem,
żeby nie było stary i nowy testament… Przy opisach tego co ma być w niebie stwierdziłęm: TO życie musi
tam być jakieś nudne w tej całej szczęśliwości, ale… Prawdziwe zmiany nadeszły lata później, gdy jako
nastolatek chcący próbować wszystkiego za
bardzo zabawiłem się różnymi dziwnymi substancjami i… znalazłem się za pewne w zagrożeniu życia
i prawdopodobnie po tamtej stronie. Tak.. WIem czym jest ta miłość bezwarunkowa, którą ludzie opisują
przy doświadczeniach bliskieej śmierci, ani wcześniej, ani później nawet celowo próbując to wywołać nie
udało mi się doświadczyć tego. W każdym razie otrzymałem wtedy krótki, ale zmieniający mnie na zawsze przekaz, mniej
więcej móiący tyle, że w tym wszystkim chodzi
o wzrastanie w miłości do wszystkiego, nie było nic o wierze w tego czy innego BOga. Pamiętam, że wtedy miałęm wybór mogłęm odejść gdybym chciał i
polączenie zostałoby na zawsze zerwane. To było moje najważniejsze doświadczenie w życiu i myślę, że
ważniejszego już nie będzie.
Później przez lata zacząłem zglębiać tematy doświadczeń bliskiej śmierci, podróży astralnych, wędrówki
dusz i wszystko stało się bardziej zrozumiałe. I tak, wrócę tu aby dalej ewoluować, tak aż sam stanę
się generatorem tak potężnej miłości jaką wtedy otrzymałem. Tak samo i będzie z moim kotem, on też w
końcu będzie człowiekiem, bo wszystko pragnie ewolucji i doświadczania. I na pewno nie jest to tak jak myślą ateiści/darwinowcy
(swoją drogą przeraża mnie taka ignorancja),
że to wszystko przypadek. Moim zdaniem jest to ewolucja sterowana. w sposób bardzo przemyślany.
Gdyby wszystko było przypadkiem to możnaby założyć, że kot postawiony na klawiaturze przerobiłby łapkami ten tekst
tak aby z tych literek stworzył się program gotowy do kompilacji i uruchomienia, no bo wszystko, życie,
człowiek tworzy się
z przypadku nie?
Teraz przejdę na króciutko do sprawy czasu i początku wszystkiego: Wg. mnie… Czas nie istnieje, jest on tylko ułatwiaczem,
któryśmy sobie wymyślili do odmierzania odleglości między sekwencją zdarzeń, początku wszystkiego? Też
nie było! OK, zgodzę się, że mógł powstać nasz wszechświat i wszystko, ale… Świadomość sama w sobie
była zawsze i będzie zawsze.
Jeszcze sprawa istnienia innych cywilizacji: Być może istnieją i nie zdziwiłbym się gdyby tak było, bo
niby kto tak powiedział. CHrześcijańskie teksty, które są kolejną warjacją religi żydowskiej? Brak dowodów
na istnienie ich jesszcze nic nie wyklucza, mogą być i to znacznie na wyższym poziomie ewolucji gdzieś
w innej galaktyce gdzie zaistnialy warunki do życia. TO nie jest dobre podejście czuć się najważniejszym
zaraz po Bogu, bo to nie dość, że wcale może nie być prawdą, to najczęściej jest źle interpretowane i
prowadzi do takich nadużyć jak znęcanie się nad zwierzętami, niszczenia środowiska itp. Nie jesteśmy
niczym ważnym w stosunku do skali wszechświata, a co tu dopiero mówić o Bogu, ale… Dużo ludzi o tym
zapomina i im ego tak rośnie, że ojej.
I to chyba będzie na tyle z moich wieloletnich luźnych przemyślen. Nie chcę też żebyście odbierali tego
tekstu jako wyrocznię, jest to po prostu opis moich doświadczeń, w każdym razie przesłanie o miłości
warto sobie zachować, bo wszystko jest stworzone z miłości i prowadzi do niej. Wy sami musicie zdecydować,
która ścieżka jest dla Was najlepsza, ja wskazalem tylko jedną z nich, a i może się okazać, że to ja
nie mam
racji i to mnie odholują za bramę. 😀