Chciałbym powitać wszystkich moich aktualnych i może przyszłych czytelników i z radością poinformować, że powróciłem, chodź… Nie wiem czy jest to jednorazowy powrót czy coś dłuższego, obawiam się jednak, że to pierwsze, W każdym razie jestem. Może nie w takim stylu jak co niektórzyby oczekiwali, ale jednak. No niestety.. Inspiracja tak jak miłość nie wybiera. A człowiek jak pisze to raczej o rzeczach, które leżą mu aktualnie na sercu. Tym razem są to moje traumatyczne przeżycia z systemami od Microsoftu. 😀 😀 :D, ale nie o nich będzie, bo to nie miejsce i nie czas na płacz i dywagacje nad tym jaki to świat jest niesprawiedliwy, za to będzie o tym jak sobie poradzić… Gdy już się stanie.
Wstęp:
1. Poradnik ten kieruję w szczególności do osób zaawansowanych, świadomych jeżeli chodzi o komputery, warto więc mieć jakieś pojęcie o Linuksie w trybie graficznym, gdyż nie mam na celu w tym wpisie uczyć podstaw, a tylko nakreślić rozwiązanie konkretnego problemu. Poza tym równie dobrze można użyć Talking WIndows preinstallation do wykonania poniższych wskazówek, jednak nie ręczę za to, że uprawnienia kontroli dostępu do plików nie zostaną naruszone, chodzi o to, że Linuksowa implementacja ntfs nie respektuje uprawnien, tak więc pozwala na łatwe usuwanie plików,ale co najważniejsze nie zmienia tychże uprawnień chociażby przez to, że kopiujemy z innego użytkownika. W każdym razie wpis ten pisany jest z właśnie tak przywróconego do życia Windows 10 za pomocą dystrybucji Arch Linux i jak możecie się domyślić wszystko zadziałało, a nawet nie wybuchło, ważne jest, że dystrybucja nie będzie miała tu większego znaczenia, ważne by dało się na niej uruchomić Orcę i zawierała ona sterownik do systemu plików ntfs, reasumując… Vinux, Sonar, Antergos, ubuntu się powinny nadać.
2. Wskazówki zawarte tutaj odnoszą się do konkretnego scenarjusza tj. Zmieniamy system w konfiguracji czysta instalacja, ale bez wprowadzania jakich kolwiek zmian w system plików, inaczej mówiąc.. Mamy sobie Windows 10, chcemy zainstalować 7, ale bez formatowania, odwrotnie też może być, w każdym razie wszystko sprowadza się do coś poszło nie tak.
3. Rozwiązanie opisanego tu problemu najprawdopodobniej będzie działać od Windows Vista w zwyż i odwrotnie, Windows XP ze względu chociażby na inny proces rozruchu, ale nie tylko.. Jeżeli jest w ogóle możliwy do przywrócenia będzie wymagał innych procedur, których zakres tego wpisu nie obejmuje.
4. Oczywiście warto przywracać systemy, które przed zmianą były względnie sprawne, w innych okolicznościach nie ma to kompletnego sensu.
5. Wpis ten piszę w oparciu o Linuksa i menedżer plików nautilus. Pod WIndowsem procedury będą wyglądały podobnie, jednakowoż spodziewam się dużo brudniejszej roboty przy usuwaniu plików.
Przygotowania i naprawa.
Po 1. przed przeinstalowaniem systemu, czy jaką kolwiek newralgiczną czynnością, która ingeruje mocno w system… Ahh.. Co ja gadam… Zawsze! Warto mieć kopię zapasową przynajmniej tych najważniejszych danych i to nie na drugiej partycji, bo to daje tylko złudne poczucie bezpieczeństwa i czasem może nam ułatwić życie, ale wszystko do czasu gdy jakiś upadek laptopa, czy ramdomowa awaria dysku nie wyśmieje nas i brutalnie nie sprowadzi do parteru w skrajnym przypadku nawet nie dając najmniejszych szans na odzyskanie danych. Tak więc… Kopia przynajmniej najważniejszych danych na osobnym nośniku.
PO 2. Instalujemy normalnie system i jeżeli wszystko poszło dobrze…. Reszta nas nie obchodzi.
3. Stało się! System wpadł w pętlę restartów, lub nie uruchamia się! I co ja mam teraz zrobić! Ah! I ten cholerny instalator nie kwapi się do automatycznego wycofania wprowadzonych zmian! Po pierwsze nie panikować, po drugie nie rozpaczać nad tym, że będziesz musiał znowu tą je*ną dziesiątkę instalować, przy odrobinie wiedzy i samozaparcia przywrócimy w kilku krokach wszystko do stanu z przed uruchomienia setup.exe, możemy sobie dać czas na odpoczynek i przygotowanie się do tego.
1. Scenarjusz 1 Mamy zainstalowanego Linuxa i uefi. Tutaj po prostu odpalamy Linuksa i idziemy do kroku 2. Jednak nie u każdego to zadziała! Takie osoby muszą w takim przypadku postąpić jak osoby nieposiadające UEFI/Linuksa.
Scenarjusz 2. Nie mamy Linuksa, lub mamy mbr. W obu przypadkach musimy mieć przygotowane jakieś środowisko, może być od biedy Windows preinstallation, gdyż i tak zainstalowane Linuksy (o ile je mamy) nam się w takiej konfiguracji nie uruchomią ze względu na nadpisanie programu rozruchowego.
2. Otwieramy partycję z rozbebeszonym Windowsem. Tutaj warto się sugerować rozmiarem o ile się różni i oczywiście zawartością.
3. Usuwamy kolejno Program files, program files (x86) (w przypadku 32-bitowej wersji Windows nie będziemy mięli folderu Program files (x86), następnie program data, Users i Windows, potem dowiązania do $recycle bin i documents and settings. Jeżeli coś nie będzie chciało się usunąć np. Komunikat o braku uprawnień, to zamiast zastanawiać się czy zrobimy to z roota, od razu zmieniamy nazwę folderu, który generuje błąd na dowolną inną.
Po wszystkim dla wygody możemy otworzyć sobie nową kartę naciskając ctrl+t, w niej wejźć do folderu windows.old i po kolei przenieść foldery znajdujące się tam po prostu wklejając je do poprzedniej karty gdzie mamy otwarty katalog główny naszej partycji. Dlaczego po kolei? Ponieważ gdyby jakimś cudem coś nie chciało się przenieść łatwiej będzie nam ustalić co poszło nie tak.
Przy przenoszeniu nawet 600 gb danych nie powinno być odczuwalne. Dla pewności możemy odczekać kilka sekund i tabem sprawdzać czy nie trwają działania. Gdy wszystko przeniesiemy w odpowiednie miejsce możemy wykonać restart. w przypadku UEFI nie musimy wykonywać żadnych dodatkowych kroków, nawet nie musimy się martwić tym, że przywracamy 10, a tam siedzi bootloader od siódemki, po prostu w stanie. W przypadku mbr mogą, ale nie muszą być wymagane przywrócenie bootloadera przy pomocy konsoli wywoływanej z shift+f10 z nośnika instalacyjnego Windows i wykonanie poleceń bootrec /fixmbr oraz bootrec /fixboot.
Po udanym restarcie możemy nazwę folderu, który nam się nie chciał usunąć zmienić na windows.old i uruchomić oczyszczanie z opcją czyszczenia plików systemowych. Ważne! Po wszystkim, a nawet przed czyszczeniem pozostałości z Windowsa, którego usuwaliśmy warto
wykonać checkdiska tj. sprawdzanie dysku.
Mam nadzieję, że tym wpisem chociaż jednej osobie zaoszczędzę od kilku do kilkunastu godzin, które będzie mogła poświęcićnna inne aktywności niż przeinstalowywanie systemu.
Pozdrawiam:
Ps. Błędy? Coś wyjaśniłem niezrozumiale, lub wprowadzam w błąd? Pisać w komentarzach poprawię.
5 replies on “Coś poszło nie tak, czyli awaryjne przywracanie Windowsa.”
a nie bootsec?
Nie, tutaj na pewno bootrec
Ale zrobiłem mały research i wynika, że też możesz mieć rację.
Bootsect Command-Line Options
Bootsect.exe updates the master boot code for hard disk partitions to switch between BOOTMGR and NTLDR. You can use this tool to restore the boot sector on your computer. This tool replaces FixFAT and FixNTFS.
Chłopie. Coś pięknego. Szkoda, że tak rzadko piszesz. Oby więcej takich wpisów.
no jeste ciekawie to fakt